30-letnia Renia Jończyk to miła, ale zbyt ufna matka trójki małych dzieci, wdowa. Pomimo skromnego życia, stara się, żeby dzieciom niczego nie brakowało. Kiedy wichura uszkodziła dach w jej domu, kobieta idzie do banku z pytaniem o możliwość wzięcia kredytu. Sympatyczna i życzliwa pracownica banku – Celina - mówi jej, że może dostać nawet 10 tysięcy. Renia jest szczęśliwa, myślała o 7 tysiącach, a tu taka niespodzianka. Nie wie, że czeka ją jeszcze większa, kiedy dostaje pismo z banku, w którym jest napisane, że przyznano jej kredyt w wysokości 110 tys., a raty co miesiąc wynoszą 4 tysiące. Kobieta prawie mdleje… Co się stało? Czy to na pewno „tylko” pomyłka banku, czy ktoś ją wrobił?Kazimierz (Zbigniew Buczkowski) przychodzi zdenerwowany do lombardu – Patrycja (Paulina Jeżewska) zniknęła, a Sebcia przywiozła policja, którą ktoś zaalarmował, że po placu zabaw chodzi samotny chłopiec z piłką, który płacze i woła „mama”. Co się wydarzyło?Tymczasem do lombardu przychodzi babcia Neli – chce kupić coś dla przemądrzałej 7-letniej wnuczki – coś, co ją zaskoczy i czego wnuczka nie zna. Tanek (Tomasz Hajduk) znajduje jej PRL-owski rzutnik. Następnego dnia babcia przychodzi ponownie – zła i z pretensjami. Co się stało?